poniedziałek, 13 listopada 2017

od Sama cd. Katrins

Ostrze, które przed chwilą znajdowało się w ciele mężczyzny zostało wyjęte a ja tylko uśmiechałem się, wycierając krew z twarzy. Duma,  w oczach mojego kumpla była ważniejsza. Podałem mu pistolet, a on odbezpieczył go, kierując go  w moją stronę. W pierwszej chwili serce podeszło mi do gardła, ale zaraz potem odwrócił się i wycelował w czarnowłosą dziewczynę, której tęczówki zlewały się z białkiem.

Wzdrygnąłem się na wspomnienie pierwszego zabójstwa, ojca jakiejś dziewczyny. Kumpel podawał go za Kitsune, nie wierzyłem mu, ale będąc idiotą zaufałem i skończyło się na zabójstwie najprawdopodobniej niewinnego człowieka. Westchnąłem i docisnąłem pedał gazu, zwiększając prędkość do 120km/h. Wkrótce miał być wschód słońca, a mi przydałby się jakiś odpoczynek. Na najbliższej stacji kupiłem kawę i cztery batony, przy kasie zdecydowałem że ze dwa energetyki nie zaszkodzą. Facet przy kasie patrzył na mnie jak na pojeba, zwłaszcza że w dłoni kurczowo ściskałem pistolet, który zabrałem ze sobą odruchowo. Zapłaciłem i wyszedłem, rzucając tym wszystkim na siedzenie pasażera. Za jakieś 200km był najbliższy hotel, a nie chciałem zasnąć za kierownicą. O tej porze na jezdni było nienaturalnie pusto. Włączyłem radio, licząc na coś co Dean uznaje za prawdziwą muzykę a mi to się zaczęło udzielać. Gdy rozbrzmiał znany kawałek "Highway to hell" droga stała się o wiele przyjemniejsza. Minęły niespełna dwie godziny, pierwszy szyld z reklamą hotelu miałem za sobą. Zjeżdżając z autostrady na zjazd do chwilowego miejsca mojego pobytu rozglądałem się wokoło. Zaparkowałem auto i wyjąłem co trzeba z bagażnika czarnego seata. Wykupiłem pokój i rozpakowałem się szybko, zastanawiając się czy jeżeli zasnę teraz, bardzo odbije się to na kolejnych nocach. Umyłem się i poszedłem spać, by jakkolwiek odpocząć po kilkunastogodzinnej podróży. Okryłem się kołdrą i zasnąłem, pomimo że był dopiero poranek.


~~~~

Jeżeli można obudzić się bardziej wybitym i niewyspanym niż ja, to trzeba mieć naprawdę przejabane. Zwlokłem się z łóżka, schodząc na jako taką kolacje, która o dziwo było podawana. Moje włosy stwierdziły że bycie nieopanowanym dziadostwem w godzinach wieczornych jest jak najbardziej możliwe. Westchnąłem i spróbowałem przeczesać je w jakikolwiek sposób dłonią, by nie wyglądały jak wylizane przez krowę. Zignorowałem niedopiętą koszulę i rozwiązane sznurówki w butach i odszukałem wzrokiem jadalnię. Na korytarzu minąłem dziewczynę, nie wiele młodszą ode mnie. Spojrzała na mnie jakbym był po ostrym melanżu i odpierdolił coś, czego nie powinienem. Kojarzyłem jej oczy, ale nie mogłem sobie za cholerę przypomnieć skąd. Odwróciłem się, odprowadzając ją wzrokiem. Obcisłe jeansy i bluzka pasowały do niej, jak i do figury. Gwizdnąłem cicho z podziwem. Czarne włosy z fioletowymi pasemkami zarzuciła na lewą stronę. Pchnąłem drzwi od jadalni i zabrałem się za odszukiwanie wzrokiem kawy i ciasta. Albo sałaty. Albo czegokolwiek, padło jednak na kawę i szarlotkę. Pochłonąłem swoją kolację w miarę szybko jak na porę wieczorną. Oddałem naczynia w odpowiednie miejsce i wyszedłem. Zawiązałem sznurówki w butach i poszedłem do pokoju, po pistolet i telefon. I nóż, w razie czego. Skierowałem się do wyjścia z budynku, aby rozruszać się po podróży. Niespiesznym krokiem szedłem w stronę pobliskiego lasu, gdzie w środku podobno znajdowały się zapierające dech w piersiach miejsca. Nie chciałem zapuszczać się dalej, niż podpowiada zdrowy rozsądek. Na dworze było jeszcze w miarę jasno, ale po przekroczeniu bariery drzew  było ciemniej. Przez prawie całą drogę miałem wrażenie że ktoś za mną idzie. Wyjąłem pistolet i odbezpieczyłem go, starając się zrobić to jak najciszej.
- Ani się waż. - usłyszałem wściekły głos, należący do przedstawicielki płci przeciwnej. Odwróciłem się, widząc teraz dokładniej twarz dziewczyny. To ta sama, co mijałem w hotelu. Jej oczy były jednym z elementów,  na których spoczął mój wzrok. No bo co za facet, jak nie patrzy na biust ani tyłek? Mimowolnie się uśmiechnąłem, kojarząc chłodne spojrzenie dziewczyny. W jej oczach zaczęły lśnić łzy, pomimo malującej się tam wściekłości. Gwałtownie wyjęła pistolet i wycelowała we mnie.
- Zamordowałeś go! To ty! - wydarła się dziewczyna. Spojrzałem na nią zdziwiony, nie wiedząc o co chodzi. - I nie mów mi kurwa, że nie wiesz o co Ci chodzi! - wciąż celowała we mnie pistoletem. Patrzyłem to na nią, to na broń, nie pomijając jej atrybutów. Spojrzałem na nią, nieco spokojniej.
- Niezbyt ciekawe rozpoczęcie znajomości. - powiedziałem, również celując w dziewczynę. - Wybacz, ale wolałbym porozmawiać inaczej. - uśmiechnąłem się, wiedząc że zachowuję się jak totalny idiota. Zabezpieczyłem broń i rzuciłem nią  na ścieżkę. Czarnowłosa śledziła wzrokiem moje ruchy, a ja jej.
- Wracając, może nie powinienem, bo widzę że darzysz mnie szczerą nienawiścią. - powiedziałem, aż nazbyt uroczyście. - Jestem Sam Winchester. - przedstawiłem się dziewczynie, która najwidoczniej marzyła bym spłonął ale w jej oczach widać było też nutę... zainteresowania? Wlepiałem wzrok w jej oczy, tak inne od wszystkich. Skrywających jakąś tajemnicę i przyciągających. Wprost zmuszały do spoglądania w nie. Podoba Ci się. Mojej własnej podświadomości chyba zaczęło coś odpierdalać, bo nie było to możliwe, by dziewczyna która właśnie próbowała mnie zabić, mi się spodobała. Przynajmniej nie teraz. Między nami zapadła dosyć niezręczna cisza.


Katriś? c:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz