piątek, 5 stycznia 2018

od Maze cd. Micheala

 
Micheal wyglądał na lekko zdziwionego, po chwili jednak uśmiechnął się i ściągnął kurtę po czym założył mi na plecy. Byłam mu cholernie wdzięczna, jednak chciałam oddać ją chłopakowi by to on nie zamarzł
- Więc zakładaj bo jeszcze będzie gorzej. Spadłaś z dwudziestego piętra, żyjesz... Moim rekordem jest spadnięcia na chodnik z drugiego piętra. Nie pytaj co mi strzeliło wtedy do głowy... nie pamiętam - wzruszył ramionami. Uśmiechnęłam się, wydawał się miły. Założyłam jego kurtkę bez zbędnego sprzeciwu.
- No nieciekawie miałeś. Dokąd idziemy?- zapytałam patrząc na niego. Rozejrzał się lekko dookoła.
- No więc. Byłem w drodze do tatuażysty... A później do domu. Jednakże nie przeszkadza Ci, że poczekasz?- zapytał z lekkim uśmiechem.
- Jasne, tylko żeby nie było zimno teraz..- poczułam dreszcz zimna i mocniej wtuliłam się w futrzany kaptur. Chłopak wyjął na chwilę komórkę, po czym spokojnie ruszyliśmy w stronę zakładu tatuaży. Po drodze Micheal próbował wypytywać mnie czemu tutaj jestem i tak dalej, jednak bez skutku. Sama tego nie wiedziałam. Gdy weszliśmy do zakładu, Jeleń przywitał się z mocno wytatuowanym mężczyzną, krótko ścięty blondyn o ciemno zielonych oczach. Zauważyłam że jest trochę niższy od chłopaka, ubrany w najzwyklejszy T-shirt z jakimś nadrukiem. Micheala usadził na fotelu, ja musiałam siedzieć w poczekalni na starych krzesłach, z jakimiś magazynami. Chciałam odpowiedzieć mu że nie mam zamiaru tu się tak nudzić, ten jednak zignorował mnie i poszedł wykonać swoją robotę. Z lekkim zażenowaniem usiadłam na krześle, poczułam w tylnej kieszeni spodni telefon. Okazało że mam też przy sobie portfel, jednak dowodu i karty bankowej nic innego tam nie było. W wyczekiwaniu na chłopaka zaczęłam przeglądać telefon w poszukiwaniu czegoś, co pomogło by mi odświeżyć pamięć...

 ***

Po około godzinie tatuażysta w końcu skończył, byłam ciekawa tatuażu jaki zrobił sobie chłopak. Chwilę jeszcze rozmawiał z mężczyzną, grzecznie poczekałam po czym wyszliśmy z zakładu.
-Po co Ci taki tatuaż? - zapytałam po dłuższej wędrówce, której towarzyszyło milczenie.
-Poroże jelenia symbolizuje wolność, tylko połowa symbolizuje walkę o to co chcesz, nie zamierzając się poddawać ani razu nawet jeśli będą przeszkody. Co zwykle się pojawiają w życiu. Oraz kiedyś słyszałem, że to moje szczęśliwe zwierzę - wysłuchałam chłopaka, powiedział to dość lekko i wyrafinowanie. Uśmiechnęłam się w duchu, zerkając chwilę na tatuaż.
-W ogóle skoro... nie pamiętasz tej okolicy to gdzie ty mieszkasz? - zapytał zatrzymując się.
 Dopiero teraz się zorientowałam jak bardzo jest źle. Nie wiedziałam gdzie jestem, chodzę do późna z zupełnie obcym mi mężczyzną. Niby zaoferował mi pomoc ale kurczę no, znam go może trzy godziny?
Stałam dłuższą chwilę w ciszy starając choć trochę coś sobie przypomnieć. Nie licząc podstawowych informacji, nie pamiętałam o sobie niczego.
-Nie mam pojęcia - odpowiedziałam szczerze.
-Bo w razie czego mogłabyś przenocować u mnie- odpowiedział z lekkim uśmiechem. Nie byłam tego do końca pewna, czy dobrym pomysłem jest spanie u kogoś kogo zna się zaledwie parę godzin. No ale czy mam jakikolwiek inny wybór? O ile dobrze pamiętam trenowałam sztuki walki, w razie czego wiem jak się bronić, choć chłopak nie wygląda na kogoś kto chciałby zrobić mi krzywdę. Zresztą przeżyłam upadek z dwudziestu pięter, przeżyje i to.
- Okey - starałam się brzmieć pewnie. Chłopak uśmiechnął się delikatnie.

Micheal? Przepraszam że tak długo i wybacz że krótkie
 

środa, 3 stycznia 2018

Wyniki Eventu

Post nie będzie należał do długich. Udział w evencie wzięła Meg. Jest ona jedyną osobą, która napisała opowiadanie o wydarzeniu. Gratuluję wygranej i zachęcam całą resztę do brania udziału w konkursach, które pojawią się zapewne w kwietniu!


Cya,
Shad.

wtorek, 2 stycznia 2018

od Micheala cd. Maze

Lekko zaskoczyło mnie pytanie Maze, jeszcze zaczął padać śnieg. Jak tutaj odmówić? Uśmiechnąłem się po raz kolejny, ściągnąłem kurtkę po czym założyłem jej na plecy. Pod kurtką miałem ciemno brązowy gruby sweter więc na krótką metę mi wystarczy.
-Więc zakładaj bo jeszcze będzie gorzej. Spadłaś z dwudziestego piętra, żyjesz.. Moim rekordem jest spadnięcia na chodnik z drugiego piętra. Nie pytaj co mi strzeliło wtedy do głowy.. nie pamiętam.- Wzruszyłem ramionami. Maze założyła moją kurtkę, nie zaprzeczę ucieszyło mnie w duchu, że nie sprzeciwia się, ale to może że jest chłodno nawet bardzo dla niej.
-No ciekawie miałeś. Dokąd więc idziemy?- Zapytała, patrząc na mnie. Rozejrzałem się lekko dokoła mnie drapiąc się po karku.
-No wiec. Byłem w drodze do tatuażysty.. a później do domu. Jednakże nie przeszkadza Ci, że poczekasz?- Zapytałem z lekką nadzieją, zanim mój znajomy
-Jasne, tylko żeby nie było zimno teraz.. - Oznajmiła wtulając się w futrzany kaptur. Wyjąłem komórkę, żeby sprawdzić godzinę, miałem jeszcze 15 minut na termin wiec na spokojnie ruszyłem w stronę przyjacielskiego zakładu. Po drodze pytałem czemu tutaj jest, czemu i tak dalej, jednak szybko przestałem, jak zorientowałem się, że mówi prawdę z tym, że nie pamięta. Jak wszedłem do zakładu powitał nas mocno wytatuowany mężczyzna krótko ścięty ciemny blondyn o ciemno zielonych oczach. Ledwo niższy ode mnie, ubrany w najzwyklejszy czarny T-Shirt z nadrukiem "Death costs Freedom. Freedom costs Hopes". Pogodnie przywitał się skinąłem głową po czym wskazał na fotel, żebym usiadł.
-Bym prosił żeby pani usiadła na spokojnie i poczekała tutaj.- Powiedział łagodnie wskazując na krzesło, obok krzesła był stolik z magazynami ze wzorami tatuaży jak i jedynie ciekawostki. Nawet jeśli Maze chciała odpowiedzieć blondynowi on wrócił do mnie, czekałem cierpliwie na tatuażystę.
-Wiec nadgarstek połowa poroża jelenia?- Zapytał mnie zakładając białe rękawiczki, ja jedynie kiwnąłem głową.

(Malutki skip time ._.)

Po 45 minutach skoczył, spojrzałem się na tatuaż zadowolony z wykonania.
-No cóż chyba nie muszę tłumaczyć, że ...
-Spokojnie Alex przecież nie jestem tutaj od pierwszej sesji. Poza tym bądź bardziej.. pozytywny bądź gadatliwy.- Powiedziałem klepiąc go po plecach. Oczywiście nie dałem już mu nic do powiedzenia ponieważ razem z Maze wyszliśmy z zakładu tatuażysty.
-Po co Ci taki tatuaż?- Zapytała po dłuższym milczącej wędrówce. Właściwie jak zapytała mnie o to spojrzałem się na nadgarstek.
-Poroże jelenia symbolizuje wolność, tylko połowa symbolizuje walkę o to co chcesz, nie zamierzając się poddawać ani razu nawet jeśli będą przeszkody. Co zwykle się pojawiają w życiu. Oraz kiedyś słyszałem, że to moje szczęśliwe zwierzę. - Wzruszyłem ramionami patrząc przed siebie.
-W ogóle skoro.. nie pamiętasz tej okolicy to gdzie ty mieszkasz?- Zapytałem się jej zatrzymując się, jeszcze parę metrów i by byśmy byli w domu. Chociaż jakieś rzeczy by mogła Liv dać jej kurtkę i tak dalej. Oczywiście mogę zaproponować jej nocowanie u mnie jednakże są dwa ale. Pierwsze, że jaka porządna kobieta, by zaufała pierwszego dnia chłopaku co widzi pierwszy raz na oczy, jedynie dlatego bo jej pomógł? Nie.. choć nie wiem co w kobiecych głowach się tli. A drugie, to pies. To może być lekkie utrudnienie, oczywiście Engel jest przyjazna, ale na pierwszy rzut oka wygląda jakby chciała Ciebie zjeść żywcem. Pomimo tego chce jej pomóc o dość późno się robi.

Maze?

piątek, 29 grudnia 2017

od Sama cd. Naomi

- Naomi Arrow. Dla przyjaciół Nao, tym bardziej jeśli się ich nie ma. - przedstawiła się dziewczyna.
- Miło mi. - odparłem ciepło.
- Mi również. - powiedziała, ściszając ton.
- Mam nadzieję, że nie weźmiesz mnie za idiotkę, ale tamten gościu, chciał mnie zabić. Biegł na mnie, a ja bez dłuższego zastanowienia strzeliłam mu w kolano, on upadł na ziemię, a ja stałam oszołomiona. Pracownicy strzelnicy podziękowali mi, a ja wyszłam stamtąd z szybkością światła. - powiedziała nieco za szybko. Kurwa mać, przecież ostatnio aż tak źle nie było z tymi wszystkimi morderstwami, co jest? Zamyśliłem się, zastanawiając się czy na pewno to sprawka demonów.
- Halo? Ziemia do Sama. - Naomi pomachała mi ręką przed twarzą, wciąż byłem nieco rozkojarzony, ale wróciłem do żywych. Nie pomyślałem o tym by się pożegnać. Po prostu wstałem i wyszedłem, kierując się do jednej z ciemniejszych uliczek w okolicy. Oparłem się o murek i czekałem, nie miałem bladego pomysłu na kogo czekam, ale po prostu to robiłem. Czas mijał. Wszedł tu mężczyzna, trzymając kobietę za rękę. Byli w pełni świadomi mojej obecności, sięgnąłem po nóż znajdujący się za pasem. Facet uśmiechał się szyderczo, jakby broń nie mogła mu nic zrobić. To dziwne, nawet jeżeli był opętany, zachowywałby się inaczej.
- Christo. - szepnąłem, spoglądając w oczy mężczyzny, potem kobiety. Ten pierwszy patrzył na mnie jak na pojeba, za to osobniczka płci przeciwnej syknęła. Jej oczy zmieniły kolor, który na pewno nie był czarny. Kolor jej oczu był biały jak śnieg, uśmiechała się, ukazując ubabrane od krwi zęby. Mężczyzna krzyknął, gdy gwałtownym ruchem ręki w powietrzu skręciła mu kark. Jego bezwładne ciało opadło na ziemię z głuchym łoskotem. Poruszała ustami, ale nic nie mówiła. Jej chrapliwy głos rozbrzmiewał w mojej głowie, jakby nie było żadnej bariery. Szyderczy śmiech kobiety roznosił się echem w moich myślach. Czyż to nie legendarny Sam Winchester, legenda wśród Łowców, tak samo jak jego brat - Dean Winchester? ~Stul pysk szmato.~ wnerwiłem się na stwora w moim umyśle.
Oh, Sammy! Nie uważasz że to troszkę niemiło, zwracać się do jednego z potężniejszych demonów? Roześmiała się, ten dźwięk był tak irytujący!
~ Coś ważnego ode mnie chcesz, czy po prostu nie masz z kim porozmawiać? ~ Nie zniżałabym się do waszego poziomu, spokojnie! Chcę Ci tylko oznajmić, że świetnie się bawię, gdy widzę jak wypruwasz flaki nad przegraną sprawą!
~ Chyba dla ciebie jest przegrana. ~ kobieta zaczynała mnie irytować. Jej głos wciąż roznosił się echem po mojej głowie.
Jak taki świetny Łowca jak ty, może nie znać mojego imienia? Szydziła z mojego rozkojarzenia, no tak, nie znałem jej imienia. W pamięci próbowałem znaleźć cokolwiek, co naprowadziłoby mnie na jej "gatunek" Minoreta, ćwoku! Podniosła głos, przed oczami zrobiło mi się ciemno.
~Mogłabyś łaskawie zostawić mój umysł w świętym spokoju? ~ zapytałem jej z irytacją. Ze zdziwieniem zarejestrowałem, że nie poruszam ustami. To tak, jakbym rozmawiał ze swoim umysłem. Dziwne wrażenie...
~ Nic o tobie nie słyszałem. Nie wydaje mi się żebyś była taka "sławna" jak mówisz ~ gdybym mógł, roześmiałbym się. Ależ oczywiście że nie kochanie! Ciekawie, nie powiem. Zwłaszcza fragmenty wspomnień o bracie. No tak, przecież zawsze czułeś się inny. To śmieszne, wiesz? Znowu się roześmiała. Kobieta zacisnęła pięść, poczułem jak zimno rozchodzi się po całym moim ciele. Nie było to spowodowane powiewem wiatru, czy zimą. Wcześniej opierałem się o ścianę, teraz dosłownie mnie do niej przyparło. Ciekawe, czy Naomi mnie szukała. Z moim szczęściem, pewnie nie. Dźwięk odbezpieczanej broni upewnił mnie w fakcie, że tak odwalę kitę. Nieźle. Dwa oddane strzały, nie trafiły we mnie, tylko w Minoretę. Zwiała z mojego umysłu, powracając do kobiety. Postrzelona wydała z siebie ciche jęknięcie, a zaraz potem zaczęła się śmiać.
Co ty mi zrobisz, dziecinko? Jej głos poniósł się echem, i tym razem byłem pewny, że Naomi też go słyszała. Na twarzy nastolatki zawitało przerażenie, które zaraz zniknęło pod maską opanowania.

Naomi? :3 Wybacz że tyle czekałaś :v

sobota, 23 grudnia 2017

od Naomi cd. Sama

Gdy kelnerka odeszła, również się przedstawiłam.
- Naomi Arrow. Dla przyjaciół Nao, tym bardziej jeśli się ich nie ma.
- Miło mi. - odpowiedział.
- Mi również. - powiedziałam nieco ciszej.
- Mam nadzieję, że nie weźmiesz mnie za idiotkę, ale tamten gościu, chciał mnie zabić. Biegł na mnie, a ja bez dłuższego zastanowienia strzeliłam mu w kolano, on upadł na ziemię, a ja stałam oszołomiona. Pracownicy strzelnicy podziękowali mi, a ja wyszłam stamtąd z szybkością światła. - powiedziałam, czekajac na odpowiedź.
Sam wyglądał na wystraszonego, gdy to usłyszał. Nic nie odpowiadał.
- Halo? Ziemia do Sama. - powiedziałam machając ręką przed jego twarzą.
Po chwili chłopak wrócił do rzeczywistości, ale wciąż był nie co rozkojarzony.
Wyszedł z kawiarni, jakby nigdy nic. Postanowiłam szybko zjeść to co zamówiłam. W końcu zapłaciłam za to , i byłam głodna. Gdy zjadłam szybko wyszłam z kawiarni, szukać Sama. Błąkałam się po ulicach, ale nigdzie go nie było.

Sam?

od Sama cd. Naomi

Siedziałem znudzony w kawiarni, pijąc kawę i błądząc w internecie. Wyjrzałem przez szybę, gdy usłyszałem syreny policyjne. Zamknąłem laptopa i wrzuciłem go niedbale do torby. Wyszedłem z kawiarni i skierowałem się w stronę parkingu. Włożyłem ręce do kieszeni i zmieniłem zdanie, co do moich planów. Wpierw przydałoby się coś zjeść i może znaleźć jakąś sprawę, ale to drugorzędna rzecz. Wkrótce wigilia, a co się z tym wiąże - przygotowania i zakup prezentów. Niezbyt skupiałem się na otoczeniu, z rozmyślań o świętach wyrwała mnie dziewczyna, która przez przypadek na mnie wpadła.
- Przepraszam, nie chciałam! - powiedziała speszona. Uśmiechnąłem się do niej ciepło.
- Nic się nie stało, wszystko w porządku? - zapytałem, pomagając jej wstać.
- Tak, i jeszcze raz przepraszam! Nie chciałam! - odparła speszona. Otrzepałem niedbale spodnie i pokręciłem głową, twierdząc że nic się nie stało.  Z plecaka dziewczyny wypadł pistolet, nie powiedziałem jej o tym, ale mimowolnie obejrzałem się za nią. Podążyła za moim wzrokiem i spaliła buraka, gdy jej broń, jak gdyby nigdy nic, leżała sobie na chodniku. Zaczerwieniona podniosła broń i szybko schowała ją do plecaka. Rozejrzała się, czy aby nikt nic nie widział. Zagwizdałem cicho, udając zdziwionego.
- Nie dziwi cię, że nastolatka ma przy sobie broń? - zapytała mnie, podnosząc brwi. Pokręciłem głową, powstrzymując się przed wyciągnięciem własnej broni. Wzruszyła ramionami i poszła do przodu, odwróciła się, jakby sprawdzając czy ktoś za nią nie idzie. Kupiłem coś do jedzenia, decydując się zjeść je na miejscu. Przez cały czas widziałem dziewczynę, która na mnie wpadła. To dziwne, albo ona kogoś śledzi, albo to czysty przypadek. Raczej to drugie, ale zaczęła budzić jakieś podejrzenia. Chodzi z bronią w plecaku, nerwowo prowadzi dialogi i nie utrzymuje kontaktu wzrokowego. Siedziałem, popijając kawę. Dziewczyna zauważyła mnie, na jej twarzy zawitał niewielki, chłodny uśmiech. Rozejrzała się i usiadła naprzeciwko mnie, krzyżując ręce na piersiach.
- Do cholery jasnej, co jest? - zapytałem, nieco zirytowany jej tonem, gdy wypowiedziała "śledzisz mnie?". Chciałem zadać jej to samo pytanie, ale sobie odpuściłem. Rozejrzała się wokoło, jakby bała się, że ktoś nas podsłucha. Nie byliśmy sami, ale kij z tym.
- Słyszałeś o tym, co się stało na strzelnicy? - przypomniałem sobie tą akcję z policją i pogotowiem, gdy siedziałem w kawiarni. Odparłem twierdząco i czekałem co powie dziewczyna. Podeszła do nas kelnerka, nieznajoma zamówiła placek i sok. Czyli czeka nas długa rozmowa. - Nie weź mnie za psycholkę czy coś... - zaczęła. Gdybym był "normalnym" człowiekiem, a nie łowcą, wyśmiałbym ją. Teraz byłbym skłonny uwierzyć we wszystko. Jeżeli wyjedzie mi, że widziała jednorożca, zaplatającego warkoczyki, wielkiemu, różowemu psu, to bym uwierzył. - Tu coś się dzieje. I to dosłownie. Jeden facet, jak gdyby nigdy nic, zamordował drugiego. - Nie zdziwiło mnie to zbytnio, chociaż miałem rozkminę, czy gościa coś opętało, czy zrobił to dla własnej satysfakcji.
- Mów dalej. - zachęciłem ją. Spojrzała na mnie jak na debila, ale kontynuowała. Z całej jej opowieści wynikało że mężczyzna był opętany. Zabił drugiego, jakby to był zwykły paintball. Nawet się nie zająknął, gdy przyjechała policja.
- Nie zaczniesz wyzywać mnie od pojebanych? - zapytała, nieco zdziwiona moją powagą.
- Nie, dlaczego bym miał? - odparłem z uśmiechem. - Jesteś łowczynią, nieprawdaż? - obrzuciła mnie chłodnym spojrzeniem i chciała coś powiedzieć, ale przyszła kelnerka z jej zamówieniem. - Sam Winchester. - przedstawiłem się dziewczynie.

Naomi? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

wtorek, 19 grudnia 2017

od Maze cd. Micheala

-Spokojnie... przecież ma pan odszkodowanie na auto czyż nie? Jak nie to masz pecha.- usłyszałam męski głos, odwróciłam się i zobaczyłam wysokiego mężczyznę o kruczoczarnych włosach i piwnych oczach oraz lekko ciemnej karnacji z jedną słuchawką w uchu.

-Chyba śnisz?! Ona mi zniszczyła auto!- Krzyknął po raz kolejny mężczyzna, czerwony ze złości.

-Jednakże proszę pana. Ona tego nie zrobiła umyślnie. Spadła z wysokość nie wiem, z jakiego powodu i powinna być nieprzytomna. Jednak kij z tym. Nie jej wina- Zaczął brunet, patrząc na niego, obojętnym wzrokiem. Mężczyzna który pomógł mi wstać pożegnał się ze mną i poszedł dodając jeszcze jakby kręciło mi się w głowie żebym zgłosiła się do szpitala.

-Nawet jeśli pan będzie się opierać i pozwie tę piękną panią ja mam swoje kontakty, co wyjdzie panu na to, że pan będzie jej płacić.- zdziwiłam się, że zupełnie obcy facet tak mnie broni. To było nawet trochę... miłe?

-Chyba pan żartuje. Nawet pan ją nie zna, żeby ją chronić tak!-Uniósł się jeszcze raz tym razem ciszej. Zauważyłam że zacisnął zęby po czym złapał go za kurtkę.

-Słuchaj. Nie jestem nastroju na jakieś, kłótnię na ulicy. Jeszcze raz otworzysz tę mordę, i to nie będzie normalny ton, i słowo"przepraszam za nie porozumienie". To nie będę już taki miły niż wcześniej. Masz ubezpieczenie na auto, bo nie sądzę, że z Ciebie jest taki kretyn, żeby nie ubezpieczyć samochodu.- Powiedział stanowczo. Mężczyzna jedynie co pokiwał głową, brunet w tym momencie puścił go, prostując się, sam wsiadł do pojazdu. Auto cudem mu zadziałało po czym pojechał, zgnieciona maska jednak to nie przeszkadzała już kierowcy. Chłopak schował ręce w kieszenie u kurtki z futrzanym kapturem. Spojrzał na mnie, patrzyłam na niego zdziwiona. On jedynie zaśmiał się krótko, po czym wyciągnął rękę w moją stronę.

-Wiem nie typowe spotkanie, lecz komiczne. Jestem Micheal Loit, jednak nazywają mnie jeleń.- Powiedział rozbawiony oraz lekko uśmiechnięty. Wstałam i także wyciągnęłam do niego rękę.

-Mazikeen Morningstar. Ale wystarczy zwykłe Maze- uśmiechnęłam się.

-A więc... spadłaś z dwudziestu pięter?- spytał chcąc za pewne dowiedzieć się dlaczego jednak nawet ja nie znałam odpowiedzi na to pytanie.

-Na to wygląda. Ale nie pytaj dlaczego. Kompletnie nie pamiętam nic co mogłoby mnie do tego do prowadzić- odpowiedziałam zmieszana.

-Okey- uśmiechnął się.

-Wiem... że to może dziwnie zabrzmi ale mogłabym spędzić z tobą trochę czasu? Kompletnie nie wiem gdzie jestem i co ja tu robię...- zapytałam go z nadzieją na twierdzącą odpowiedź. Zaczął padać śnieg. Zrobiło mi się bardzo zimno bo nie miałam na sobie żadnej kurtki.



Jeleniu? :3 przepraszam że krótkie xD