piątek, 17 listopada 2017

od Sama cd. Katrins

Podjechaliśmy pod dom dziewczyny, a raczej to co z niego zostało. Wysiadła gwałtownie  z auta i pobiegła pod gruzy, próbując ogarnąć co się stało.  Ze spokojem podszedłem do dziewczyny, która wpatrywała się zmieszana w pozostałości budynku.
- Teraz nie mamy gdzie nocować...  - powiedziała cicho, chwyciłem Kat za rękę i delikatnie ścisnąłem, dając znać że też tu jestem. Obejrzała się ostatni raz za siebie i podążyła za mną do auta. Naszym aktualnym celem podróży był hotel, w którym chwilowo zamieszkiwałem. Wpuściłem czarnowłosą przodem, a samemu wróciłem po rzeczy do auta. W bagażniku miałem jeszcze gdzieś kupioną kawę, która przydałaby się teraz. Wróciłem po niecałych dziesięciu minutach, całkiem wypadło mi z głowy że jest tu Kat i wypadałoby zapukać. Z przyzwyczajenia wszedłem do pokoju bez pukania, Katrins gwałtownie skryła się pod kołdrą. Odwróciłem wzrok i skierowałem się do kuchni, rozkładając rzeczy. Moja towarzyszka zakryła się kołdrą i spłonęła rumieńcem, mimowolnie się roześmiałem. 
- Kat... jakby co ja będę spać na kanapie... - poinformowałem dziewczynę, która ugościła się na moim łóżku. Pokazała kciuk w górę i pogrążyła się we śnie. Nie miałem większego pomysłu co robić więc składałem i rozkładałem srebrną broń, czyściłem nóż czy układałem magazynki zgodnie z alfabetem. Koło dwudziestej trzeciej zmorzył mnie sen, rozłożyłem kanapę i okryłem się kocem.  Zamknąłem oczy, starając się zasnąć jak najszybciej, co udało mi się po kilku bezsennych nocach. Pod poduszką kitrała się moja ulubiona spluwa, z którą prawie nigdy się nie rozstawałem.
Nie dane mi było się wyspać, koło czwartej obudził mnie dźwięk otwieranych drzwi i kroków w moim pokoju. Odbezpieczyłem broń i czekałem na jakąkolwiek reakcję ze strony Kat, ale ona spała jak zabita. Odetchnąłem z ulgą, jeżeli się uda dziewczyna prześpi to co się tu zaraz odwali. Zajechało tu zgnilizną i metalicznym zapachem krwi.
- Wstawaj. - usłyszałem gburowaty ton, dźwięk odbezpieczanej broni zmusił mnie do szybszej reakcji niż była zamierzona. Wstałem, facet był może po trzydziestce ale wyglądał jak menel. Nakierował mnie na krzesło, ogarnąłem że mam usiąść. On sam podsunął sobie fotel i przyglądał mi się, kładąc broń na kolanach.
- Winchester. - uśmiechnął się, strzeliłem bitchface'a, zastanawiając się skąd zna moje nazwisko. - Dawno się nie widzieliśmy, nie pamiętasz mnie? - uśmiechnął się do mnie chłodno, kojarzyłem jego wyraz oczu - matowe i nie okazujące żadnych uczuć. Dopiero po paru minutach wszystko wskoczyło na swoje miejsce,  Trev. To ten chłopak, z którym zabiłem tamtego faceta. Ten tylko uśmiechnął się, widząc że ogarnąłem o co chodzi.
-  Trev...? - zapytałem, z niemałym zdziwieniem. On tylko skinął głową.  - Po cholerę jasną tu jesteś?
- Nie pamiętasz? - popatrzyłem na niego jak na idiotę. - Nie pamiętasz, jak wrobiłeś mnie w morderstwo? Jak razem polowaliśmy na demony, a ty pozostawiłeś mnie na pewną śmierć? - wciąż pytał i celował we mnie bronią. Odrzucił broń i zaciśniętą dłonią przywalił mi w szczękę, poleciałem do tyłu razem z krzesłem, poczułem metaliczny posmak krwi w moich ustach. Przetarłem rękawem usta i pozbierałem się.
- A miałem ciekawego sprzymierzeńca. - uśmiechnąłem się, odwzajemniając się podobnym uderzeniem, jednak zamiast w szczękę uderzyłem w jego łuk brwiowy. Polała się krew, Trev nie interesował się tym za bardzo.

-Znowu Cię zostawił i pojechał polować? - kojący głos kumpla spowodował że mimowolnie uśmiechnąłem się. Trzymał w rękach  piłkę do nogi.
- Chcesz pograć? - zapytał, skinąłem głową i podniosłem się z jego łóżka.

- Stul pysk Sam! - podniósł głos, spojrzałem na Katrins, która tylko niespokojnie wierciła się na łóżku. Obraz urwał się w momencie gdy dostałem w skroń od Treva, nie wyszedł z wprawy w walce wręcz. Gorąca krew ciekła mi po brodzie, Trev strzelił w lampę, równocześnie budząc dziewczynę i wychodząc. Jęknąłem cicho, gdy na kilka sekund odzyskałem przytomność, ale zaraz potem film znowu się urwał.



Katt? :> Wypacz, plz ;_; nie miałam pomysłu cx Zajmiesz się Sammy'm? Bo Shadzix nie ma pomysłu to masakruje Sama

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz