sobota, 18 listopada 2017

od Kariny cd. Savannah

Leżałam skulona jak zarodek na jednoosobowym, wciąż jeszcze pościelonym,
łóżku o brązowym materiale. Z drzemki wybudził mnie dźwięk mojego roboczego telefonu komórkowego. Dzwonek - Foo Fighters ''Pretender" rozbrzmiał głośno w małym, zacisznym
i szaroburym pokoju na końcu korytarza hotelowego. Oznaczało to prawdopodobnie wieści
od pracowników komisariatu policji w sprawie tajemniczych morderstw z ostatniego tygodnia w okolicach Kansas, które badałam z nie małym zainteresowaniem.
Wszystkim ofiarom brakowało oczu, więc początkowo podejrzewałam moich pobratymców. Jednakże anioły nie zabijają, bez powodu i na pewno nie tak brutalnie jak w tym przypadku.
Gdy dojechałam wczoraj do kostnicy ,by przyjrzeć się pierwszej i drugiej ofierze,
chociaż sprawa wyglądała mi przez chwilę na robotę skrzydlatych, bo ludzie ci mieli krwawe łzy na twarzy, to od razu odrzuciłam ten wariant przez ślady ugryzień w okolicach tętnic oraz poszarpane nogi. Gdy nachyliłam się nad głowami nieboszczyków dostrzegłam też ledwo widoczne ślady po pazurach wokół oczodołów. Strzał w dziesiątkę. Z tego co mi wiadomo, aniołom wystarczyłby tylko dotyk aby odebrać żywot, ogar piekielny rozszarpuje jak leci,
z kolei człowiek użyłby narzędzia takiego jak skalpel lekarski czy wąski nóż, no dobra zdarzały się też przypadki z nożyczkami, ale tym razem to na pewno nie było żadne z tych narzędzi zbrodni, ale naturalnie zębiska... Podsumowałam resztę ran cielesnych w tym braki organów i była jakaś szansa, że mam do czynienia z wilkołakiem. Nienawidzę tych kreatur, więc z chęcią dorwe tego spryciarza maskującego dowody. Miejmy nadzieję, że to samotnik. Im prędzej go zabiję tym lepiej.
Szybkim ruchem usiadłam na boku posłania i bez namysłu sięgnęłam lewą ręką po drgające na szafce urządzenie, odbierając połączenie. - Agentka Williams przy telefonie? - Rozległ się męski głos policjanta. Przeczesałam dłonią niebieskie kosmyki włosów, które przy podnoszeniu się opadły mi na oczy. - Tak. Sprawdził pan wszystko, o co prosiłam? - odpowiedziałam poważnym głosem. - Jeszcze nad tym pracujemy... W każdym razie dzwonię, bo znaleźliśmy kolejną ofiarę ,a przy niej coś ciekawego.
- A dokładniej?
- Złoty łańcuszek, który na pewno nie należał do ofiary ani nikogo z jego otoczenia.
Zamilkłam i zacisnęłam pięść. Złoty łańcuszek niby nic, ale co jeśli znajdziee się i złota różyczka? To by oznaczało, że ten potwór może należeć do wilkołaków, które od dawna próbuję odnaleźć.
- Halo Pani Williams? Jest tam pani? - wyrwał mnie z zamyślenia policjant.
- Jestem. Gdzie tym razem dokonano zbrodni?
- Próbujemy to ustalić, ciało znaleziono przy City of Liberty Parks and open space.
Ktoś dopiero co je znalazł.
- Będę za pięć minut. - Zakończyłam i rozłączyłam się. Sięgnęłam po moją broń, wyjęłam
z szuflady srebrne kule, fałszywy dowód FBI po czym przebrałam się szybko w strój federalnej. Ciurkiem dopiłam resztkę mojego ulubionego energetyka. Pola zapolować.
Był środek nocy, ale nie trudno było mi znaleźć cel, ponieważ na miejscu było mnóstwo policji
i fotografów, wszędzie błyskały lampy, świeciły światła wozów i rozciągały się żółte taśmy. Skrzywiłam się gdy przed oczami pojawiły mi się mroczki, nie lubię tego efektu. Zostawiłam swoją skodę zaparkowaną w bocznej uliczce. Wysiadłam uzbrojona po zęby ze srebrną bronią za pasem
i podbiegłam truchtem do miejsca zbrodni. Po okazaniu oznaki młoda policjantka zabrała mnie do ciała, a raczej jego resztek i jednej ręki.
Ktoś tu był bardzo głodny... - Co my tu mamy. Czyżby znowu atak jakiegoś dzikiego zwierza? - skomentowałam podchodząc do znajomego blondwłosego człowieka. - Agentka Williams. Jak zwykle na czas co do sekundy. - odparł ze słabym uśmiechem zerkając na swój nadgarstek , na którym miał nowoczesny, dotykowy zegarek. Eh progres elektroniki.
Nigdy nie rozumiałam po co to wszystko, prędzej dla wygody jak nauki... - Kogo tu przed sobą mamy? - spytałam udając ciekawość - Jason Stark. Słynny biznesmen, wykształcony
w dziedzinie biotechnologii, złapany kilka razy na prowadzeniu po pijanemu. Stały bywalec nocnych klubów i były właściciel jednego z nich. Miał sporą konkurencję i był podejrzewany o nielegalny handel zwierzętami. - opowiadał policjant podając mi papiery wydrukowane
z bazy danych na podstawie odcisków palców nieboszczyka. - Rozumiem. Mogę teraz obejrzeć to znalezisko, w sprawie którego pan dzwonił?
- Oczywiście, to ten łańcuszek. Znaleziono też psi włos. - podał mi do ręki woreczki. Łańcuszek wyglądał dokładnie tak jak się spodziewałam. Dwie nitki złota splecione ze sobą w długą całość. Czarny, długi i gruby włos, lekko rozwarstwiony przy końcu, zdecydowanie wilczy. Podrapałam się po brodzie w zamyśleniu. - Dziękuję, proszę dać mi chwilę. - oddałam paczuszki, gdy skinął głową oddaliłam się na chodnik po drugiej stronie. Szukałam czegokolwiek, co mogli przeoczyć. Nagle poczułam się obserwowana. Odwróciłam się za siebie marszcząc ciemne brwi. Ktoś obserwował sytuację stojąc w uliczce, przy której zaparkowałam moje granatowe auto. Średniego wzrostu, nasunął kaptur na głowę, ale dostrzegłam błysk jasnych oczu, które skrzyżowały się z moimi. Pusty wzrok. Wydawało mi się, że dostrzegłam uśmiech. Postać nagle zniknęła w ciemności. Szybko podbiegłam w tamto miejsce. Niestety osoba zniknęła. Byłam sama.


< Savannah? Wiem nic nie ruszyło, ale otwieram ci dłoń na kontynuację XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz