piątek, 17 listopada 2017

od Sama cd. Katriny

Głos dziewczyny wyrwał mnie z rozmyślań. Wciąż jednak nie odwróciłem się do niej.
 - Sammy...? - Przerwała na chwilę. - Nie chciałam byś to zobaczył, lecz po co mnie szukałeś? - Jej kroki rozbrzmiały na brukowanym moście.
- Nie podchodź... Powiedz prawdę kim jesteś?... - powiedziałem, starając się zachować neutralny ton, ale smutek i tak rozbrzmiał w mojej wypowiedzi. Kat z lekkim wahaniem w głosie odpowiedziała. Spodziewałem się takiej odpowiedzi, ale i tak poczułem się... zawiedziony? Można to tak określić. Przymknąłem oczy i postarałem się opanować. Spojrzałem na dziewczynę, która najprawdopodobniej chciała się odwrócić i odbiec byle dalej ode mnie.
- Jesteś łowcą...? - zapytała cicho, w jej głosie rozbrzmiewało coś na wzór niemej "modlitwy". Delikatnie przytaknąłem, wiedząc że dziewczyna mnie znienawidzi. Zamrugała kilka razy, jakby nie wiedząc co robić. Sięgnęła do pasa po broń, westchnąłem.  Kat odwróciła się, w jej oczach błysnęło przerażenie. Nim zorientowałem się co robię, złapałem czarnowłosą za rękę. Jej dłoń była zimna, ale i tak uśmiechnąłem się delikatnie do niej, nie chcąc jej przestraszyć. Popatrzyła na mnie, wciąż stałem w miejscu i trzymałem ją za rękę.
- Katrins... -  szepnąłem, delektując się brzmieniem tego imienia i równocześnie nie wiedząc co powiedzieć.
- Co jest? - popatrzyła na mnie, błękit jej oczu tak cudownie wpasował się w całą resztę, można wpatrywać się w jej tęczówki godzinami. Patrząc w jej oczy, zauważyłem niewielkie migocące punkty.
- Gwiazdy odbijają się w twoich oczach. - szepnąłem, delikatnie gładząc jej dłoń. - Wiedziałaś że tęsknią? - zapytałem, uśmiechając się do niej ciepło. Jej twarz skąpana była w zimnych promieniach jesiennego słońca, które pomimo chłodu delikatnie padało na jej twarz. Jej rysy były teraz delikatne. Kąciki ust uniosły się w delikatnym uśmiechu, który jeszcze bardziej rozświetlił ten wizerunek. Objąłem ją i delikatnie przyciągnąłem do siebie, jej włosy pachniały szamponem. Mimowolnie się uśmiechnąłem, czując jak ona sama mnie obejmuje. Po paru minutach odsunęła się ode mnie i spojrzała zdziwiona, siadając na murku i spuszczając nogi w dół. Zrobiłem to samo, wpatrując się w jej oczy z uśmiechem. Gwiazdy i błękit jej oczu tak idealnie do siebie pasowały.
- Co... co ja czuję?  - zapytała, jak niewinna dziewczynka pytająca czy może kupić sobie lizaka. Spojrzałem na nią lekko zdziwiony, ale po chwili zrozumiałem o co jej chodzi. Ona nie wie nic o uczuciach. Spojrzałem na zegarek, 20.43. Do głowy wpadł mi pewien pomysł.
- Chodź za mną. - zszedłem z chłodnego murka i poczekałem na Kat przy moim aucie, czarnowłosa szła lekko spięta i zniesmaczona. Otworzyłem jej drzwi i zamknąłem za nią, usiadłem na miejscu kierowcy i włożyłem kluczyk do stacyjki, przekręcając go. Wykręciłem sprawnie i wyjechałem na normalną drogę, w radiu leciało Linkin Park. Nie zmieniłem muzyki, nie znając gustu dziewczyny.
Dojechaliśmy po niecałych dwudziestu minutach na parking restauracji. Wysiadłem z auta i czekałem aż ona wysiądzie, samemu montując coś przy broni. Wpakowałem do kieszeni pistolet i nóż, do przedniej kieszeni włożyłem portfel. Kat stała z tyłu i przyglądała mi się z zainteresowaniem. Zamknąłem drzwi i poprowadziłem ją do wejścia, od razu przy drzwiach przywitał nas facio w garniturku i trzymający karty dań w ręce. Podał nam dwie i nakierował na stolik, ubliżając nam że szło stracić chęci na zjedzenie tu czegokolwiek. Usiedliśmy, mężczyzna odsunął Kat krzesło i zapalił świeczkę. Do niewielkiego dzbanuszka włożył dwie róże, spaliłem gościa wzrokiem, zapowiedział  że przyjdzie odebrać zamówienie i poszedł ubliżać innym. Kat wybrała jedzenie, ja zdecydowałem się jedynie  na kawę i ciasto. Ten sam facet co wcześniej przyszedł odebrać zamówienie. Odetchnąłem z ulgą gdy sobie poszedł.
- Kat... - zacząłem, nie wiedząc co powiedzieć dalej. - Uczucia są trudne do opisania, możesz kogoś szczerze nienawidzić. Albo... - przerwałem - kochać. Możesz też być neutralna i po prostu kogoś lubić. - wytłumaczyłem pospiesznie, w mojej wypowiedzi przewinęło się kilka słów jak "całować" czy "smutek", najbardziej jednak zdziwiła się, gdy powiedziałem o kłamstwach.
- To znaczy, że nie mówisz komuś prawdy o tym że na przykład... - szukałem odpowiedniego wytłumaczenia. - mówisz komuś że go lubisz, ale tak naprawdę życzysz mu śmierci.
- Wspominałeś o uczuciach podczas pocałunku... - zagaiła, spojrzałem na nią znad mojej kawy.
- Całujesz osoby które... lubisz. - jej mina wskazywała na to, że się zastanawia. Dotarło do mnie, że równie dobrze mogła tworzyć listę osób które miała pocałować, a na pewno nie będzie ona długa. - Nie, nie w ten sposób. W ten szczególny, czyli całujesz tę osoby.. osobę którą kochasz. - powiedziałem i pociągnąłem łyk kawy. Rozmawialiśmy dosyć długo, nasze dialogi przerwał kelner który przyniósł danie dziewczyny. Popatrzyła na mnie, jakby nie wiedząc czy jeść. Zachęciłem ją gestem i skupiłem się na swoim cieście. Gdy zjedliśmy, puściłem dziewczynę przodem a samemu zabrałem różę z dzbanka, tą która idealnie pasowała do jej ust, które wyjątkowo nie były mocno pomalowane. Katrins opierała się  o auto, z rękami włożonymi do kieszeni.
- To dla Ciebie, że wciąż trzymasz mnie przy życiu. - uśmiechnąłem się i wręczyłem jej róże, spojrzała na nią ze zdziwieniem. Wyciągnęła pistolet, który najwidoczniej przez cały czas towarzyszył jej. Zrobiłem lekkiego zeza by zobaczyć gdzie celuje, zaraz potem dziewczyna zaczęła się śmiać.
- Żałuj że nie widziałeś własnej miny! - wydyszała, w przerwie od śmiechu. Mimowolnie też zacząłem się śmiać.
- Proponowałbym wrócić do Ciebie na noc, póki nic ciekawszego nie znajdziemy. - powiedziałem, starając się nie udusić. Czekałem na aprobatę dziewczyny, lub też dezaprobatę.


Katt? :>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz