wtorek, 19 grudnia 2017

od Ricka

*

Jadę właśnie do Kansas. mam się tam zatrzymać na jakiś czas. Mam dokończyć jakiś pakt czy coś takiego. Wiem tyle że muszę zabić żonę jakiegoś faceta. Zgaduję że go zdradza i dlatego zachciał się jej pozbyć. Klasyka, nic ciekawego. Daliby mi może jakieś ciekawsze zadanie a nie zabicie kobiety, z którą nawet nie będę mógł się pobić. Gorzej być nie mogło.
-Na kiego tak skaczesz po tych siedzeniach?! Ogarnij się Luc! Rozwalisz siedzenia!- wydarłem się na wilka któremu zaczęło się nudzić.
-Masz wielkie szczęście że jeszcze żyjesz, naprawdę- powiedziałem do niego szczerze. Ostatnio coraz bardziej mnie wkurza. Pies w odpowiedzi zacisnął zęby na moim ramieniu i warknął ciągnąc mnie za kurtkę.
-Spieprzaj, nie mam ochoty na zabawy zresztą i tak prowadzę- burknąłem. Lucper uspokoił się trochę i wręcz rozłożył na tylnych siedzeniach. Zauważyłem wielki napis ,,Kansas" przez co ucieszyłem się choć w jednym stopniu.






*



Było coś koło siódmej rano. Nie było tłumów na moje szczęście jednak i tak wolałem jakąś godzinę czekać aż wyjdzie z domu swojego kochasia. Wreszcie się doczekałem, wychodziła właśnie z bloku.
-Zostajesz, nie pozwolę byś mi to spierdolił jak ostatnio- powiedziałem do wilka który spojrzał na mnie z nadzieją że go zabiorę. Wyszedłem z auta, biorąc ze sobą nóż i zakładając rękawiczki. Zarzuciłem kaptur na głowę po czym zacząłem powoli iść za swoją ofiarą. Chyba po paru minutach zorientowała się że za nią idę bo skręciła w ciemną uliczkę właściwie ułatwiając mi robotę.
-Przepraszam! Zapomniała pani o czymś!- krzyknąłem za nią. Odwróciła się, jednak po chwili opadła martwa na ziemię. Leżała z głęboko wbitym nożem w samo serce. W sumie szybko poszło.
-Zapomniała pani pożegnać się z życiem- zaśmiałem się wyjmując z jej skóry nóż.
-Oj strasznie mi go pobrudziłaś, wiesz?- uśmiechnąłem się szaleńczo, po czym wytarłem broń z krwi. Po skończonej robocie poszedłem jak niby nigdy nic do auta, nawet nie martwiąc się czy ktoś znajdzie ciało i wyrzuciłem rękawiczki. Postanowiłem pojechać napić się kawy czy coś takiego.



*



Zaparkowałem przy najbliższym Starbucksie. Zamówiłem jakąś mocną kawę i szybko wróciłem do swojego auta z napojem bogów. Na moje nieszczęście zastałem je w szczątkach. Jakiś debil wjechał w mojego mustanga, totalnie go demolując. Przypomniałem sobie, że przecież wilk został w środku. Po chwili jednak zauważyłem psa, który gryzł sprawcę wypadku. Osłaniał głowę przez co nie mogłem zobaczyć jego twarzy.
-Ty idioto, rozwaliłeś mi brykę!- warknąłem, przytrzymując Lucpera. Wstał a dopiero wtedy żałowałem że cokolwiek powiedziałem. Stałem właśnie przed łowcą który goni mnie od miesięcy i jakimś cholernym cudem stoi tuż przede mną. Ten także mnie rozpoznał bo na mój widok zrobił wściekłą minę.
-Siemasz Chris- pomachałem do niego, wymuszając uśmiech- dawno się nie widzieliśmy co nie?
-Tak, dość dawno- wycedził przez zaciśnięte zęby. Zauważyłem że chowa rękę do kieszeni i zauważyłem że ma tam nóż.
-Po co ten język nienawiści? No nie bądź taki.- starałem się zachować spokój. Zmierzył mnie wzrokiem, podniosłem ręce do góry w geście poddania.
-Ups- uśmiechnąłem się zwycięsko. Podnosząc ręce puściłem Lucpera który szybko rzucił się na niego. Wziąłem plecak z auta, przełożyłem przez jedno ramię i pobiegłem przed siebie dość daleko. Po dwudziestu minutach biegu zatrzymałem się w parku. Luc szybko mnie dogonił, wyjąłem telefon z kieszeni i zadzwoniłem po pomoc drogową by odwieźli moje auto do naprawy.
-Nie wiele brakowało. Ale nie zabiję go, za bardzo go lubię- zaśmiałem się. Po chwili dostałem czymś w plecy. Okazało się że to jakieś dziesięcioletnie dzieciaki we mnie rzucają śnieżkami. Szczerze? Nienawidzę dzieci.
-Spieprzać mi stąd, bo jak nie to powyrywam wam te ręce- zagroziłem im jednak one nic sobie z tego nie robiły. Znowu oberwałem tyle że tym razem większą ilością niż poprzednio. Chciałem do nich podbiec jednak poślizgnąłem się na lodzie i jęknąłem z bólu. Dostałem ostatni raz śniegiem w twarz po czym dzieciaki uciekły.
-Zabije...- warknąłem.
-Uspokój się, to tylko dzieci- usłyszałem czyjś śmiech.





Tajemniczy śmieszku lub śmieszko? :3 (ludu niech parę osób odpowie chce spamu xD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz